czwartek, 12 grudnia 2013

Cisza w tawernie


– Czemu panowie od pół godziny cicho siedzą? – zainteresował się pan Staszek (właściciel tawerny).

– Bo się pokłóciliśmy – wyjaśnił ponuro sir Ian, mistrz łuku i kuszy.

– Właśnie, właśnie, my się tak strasznie pokłóciliśmy, a nikt się tym nie przejmuje! – wykrzyknął radośnie i niestety nieco piskliwie Aslak (filozof  i teoretyk literatury z pewnego słynnego klasztoru na Islandii).

– Ależ to jest nienormalne... – zdziwił się pan Staszek.

– Jakby tu kto był norrrmalny... – wygłosił swoją stałą replikę komtur Ulf. – Norrrmalni norrdycy to byli w Wehrrrmachcie i pod Stalingrrradem wyginęli, prrawda, ptaszynko?

Tu komtur czule pogłaskał dwugłowego orła i zdecydowanie zapowiedział teoretykowi literatury, że jeżeli jeszcze raz zacytuje coś o tym, jak orzeł dwugłowy siedział na dachu i w szponach niósł okowy, tooo... tooo on gooo..., znaczy, nie orła, tylko teoretyka...

– Ojej, Ulf, naprawdę? – ucieszył się wspomniany teoretyk.

– Mimo wszystko to nie jest normalne – upierał się pan Staszek, ignorując literacką dyskusję (miejmy przynajmniej nadzieję, że do niej nie nawiązywał). – Panowie ciągle się kłócą, odkąd ten blog pojawił się w internecie, ale cicho to tu jeszcze nigdy nie było.

– Bo my się nie damy wciągnąć – oświadczył dumnie sir Richard, mistrz szermierki oraz ulubieniec dam. – Ja w każdym razie się nie dam.

– Rysieńku, tobie zawsze damy w głowie... – zauważyła kokieteryjnie pani Słowacka (która mimo przynależności do Związku Niebiańskich Feministek częstokroć wymykała się do tawerny pod pozorem zapoznawania się ze strategią wroga).

Pani Słowacka miała chyba więcej do powiedzenia, ale przerwał jej fakt, że drzwi tawerny wypadły z zawiasów i wkroczył (niestety, jak zwykle) oddział aniołów antyterrorystycznych pod wodzą sierżanta Serafina.

– My nic nie mówiliśmy – zapewnił hrabia Filip (który, mimo posady w niebiańskim MSZ musiał się liczyć z aniołami).

– Teraz nie. Ale jak się w archiwum bloga zajrzy, to jak na dłoni widać, żeście kibicowali temu... jak mu tam było, przypomnijcie mi, Cherubin?

– Adamkowi. Przeciw Kliczce – służbiście poinformował plutonowy Cherubin po szybkim przejrzeniu notatek. – Tu proszę popatrzeć, panie sierżancie: http://nordponte.blogspot.no/2011/09/odcinek58-walka-stulecia.html

– No, już się nie wywiną, che, che... – wbrew anielskiej aparycji Serafina śmiech zabrzmiał raczej demonicznie.

A wtem...

– Poszli won, za Cziornoje Morje i w... czo tam babuszki! – zagrzmiało głośniej od najgłośniejszego Szefowskiego pioruna.

To Archanioł Michał pojawił się na środku tawerny.

– Adamka Szef sam stworzył, więc o nim ani mru-mru, a o żadnych kliczkach toże łuczsze nie wspominajtie, rebjata  – wyrzekł Archanioł, kiedy Serafin z Cherubinem znaleźli się poza zasięgiem słuchu, nawet archanielskiego. – Panie Stasiu, Krrrwawą Marry poprroszę.

– Panowie mieli rację co do tego konfliktu – szepnął konfidencjonalnie pan Staszek.


W tawernie ponownie zapadła cisza.