wtorek, 19 marca 2013

O rozwiązłości w Poznaniu oraz o kawalerach maltańskich


– Apokalipsy w tym rrroku znów nie będzie – powiedział rozczarowanym tonem komtur Ulf.
– To przez Ryśka. Po coś ty tę bestię oswajał? – zwrócił się do Richarda  z wyrzutem hrabia Filip.
– Ładnie ją oswoił. Przecież przystała do Niebiańskich Feministek – odezwał się ponuro Ian.
– I tak się teraz wyraża, że „słuchać hadko” – Edzio de Saint-Pierre nie mógł się obejść bez cytatu. – Gorzej od tej dyrektorki teatru w Poznaniu.
– Ty mi o Poznaniu nie wspominaj. Przez tę eurrropeizację porządne prrruskie miasto zmieniło się w gniazdo rrrozpusty! – oburzył się komtur. – Słyszeliście o tych terrrmach?
– Te termy całkiem ładne są – zauważył nieśmiało Aslak.
– Jeszcze „maltańskimi” je nazwali, jak na drrwinę! – grzmiał komtur, ignorując Aslaka.
– No, kawalerowie maltańscy niejedno mieli na sumieniu... Dlatego ich rozwiązali – powiedział Richard.
– Nie kawalerrów maltańskich, tylko templarrriuszy, ty ignorrrancie! – zaperzył się komtur.
– A jezuitów też rozwiązali, potem zawiązali na nowo, później oni innych związywali, a teraz jezuitę wybrali papieżem. Ja nic z tego nie rozumiem – poskarżył się Larry Suffolk. – Czy tak naprawdę wolno robić?
– Wolno – święty Edgar uniósł wzrok znad różańca. – Szef wyraźnie powiedział do Piotrka: „Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” Więc następcom Piotrka też wolno.
– Sam Szef popierrra rrrozwiązłość?! Koniec świata... – komtur ciężko westchnął i zamówił kolejną Krwawą Mary.
– Ja teraz rozumiem, Edziu, dlaczego tak szybko rozwiązujesz krzyżówki – powiedział serdecznie Aslak. – A może byś tak się od nich na trochę oderwał? Wybralibyśmy się na Maltę... Skoro nawet ksiądz Edgar mówi, że wolno...
– A panowie znowu tak bluźnią, że słuchać hadko – odezwał się pan Staszek, podając postne tortille.

piątek, 1 marca 2013


Abdykacja na Onecie

– Proszę księdza, czy to prawda, że Szef zamierza abdykować? – spytał Aslak, na wszelki wypadek ubrany we włosiennicę.
– I czy już dzisiaj? – zainteresował się Ian.
– I co potem będzie? – niepokoił się Edzio.
– Dajcie spokój, ja chcę popatrzeć, jak panu Kamilkowi dają złoty medal – zniecierpliwił się święty Edgar. – Fajne były te wczorajsze skoki, nie, Richie?
– Skoki w ogóle zaczęły być fajne, od kiedy dziewczyny też skaczą – włączył się entuzjastycznie sir Richard. – Żeby tylko regulamin trochę zmienili. Myśmy już dawno o tym mówili! Popatrzcie na ten link! Powinno być tak, że jak spódnica przy skoku odstaje na mniej niż osiem cali, to zawodniczkę dyskwalifikują.
– Tylko osiem? – zainteresował się hrabia Filip.
– Lorrrrnetkę sobie kup, albo idź na zabieg laserrrrowy do okulisty – poradził komtur Ulf.
Aslak cichuteńko zaszlochał.
Bywalcom tawerny wbrew pozorom nie brakowało empatii. Przerwali zatem dyskusję o skokach narciarskich i skupili się wokół cierpiącego kolegi.
– Bo wy... – wyjąkał z trudem Aslak – bo wwwwyyy... jak wwwyyy możżżecie być tacy cyniczni? Tu naprawdę koniec świata nadchodzi, Szef abdykuje, a wwwyyy... o skokach i spódnicach... o takich rzeczach, jak na, za przeproszeniem, Onecie... I nawet ksiądz...
– Aslaczku, to ty jednak wchodziesz na Onet?! – oburzył się Edzio.
– Należy poznać wrrroga. Wyobrrrażasz sobie, co by było, gdyby ogrrraniczył się do czytania „Frrrrondy” i „Niepoprrrawnych”? – spytał retorycznie komrur. – Ja mu każę codziennie czytać i „Frondę”, i „Niepoprawnych” i „Wyborczą”. Ordnung muss sein.
Zaczęło wyglądać na to, że pan Staszek znowu będzie musiał pójść do pakamerki po miotłę i szufelkę.
Pax vobiscum – odezwał się łagodnie święty Edgar. – Skąd wam przyszło do głowy, że Szef ma zamiar abdykować?
– Bo... bo podobno święta Joanna słyszała... – bąknął Richard.
– Nie bądź śmieszny, Richie – skarcił przyjaciela święty. – Jak można polegać na tym, co słyszała święta Joanna? Przecież ona od najwcześniejszej młodości słyszy głosy...
– Rozumiem! – Aslak otarł łzy. – Szef będzie abdykował na „Onecie”!
– Właśnie – skinął głową święty Edgar. – To będzie zaskakujące, szokujące, rewolucyjne, niezwykłe i sensacyjne.
– No to spoko – wetchnął z ulgą Ian. – Patrzcie, patrzcie, pan Kamilek wchodzi na podium!