czwartek, 11 sierpnia 2011

Odcinek 48: Osoby trzecie


– A co tu dzisiaj tak pusto? – zainteresował się hrabia Filip, rozglądając się po tawernie.
– Edgar wybrał się z Lolkiem na pielgrzymkę – poinformował Ian. – Oczywiście będą niewidzialni, ale idą piechotą jak śmiertelnicy. Bo Lolek uznał, że trzeba próbować wszystkich możliwych środków, żeby ludzie trochę do opamiętania przyszli. Ale pesymizm im obu z oczu patrzył.
– Co prawda, to prawda. Odkąd wróciliśmy z urlopu, to jedno nieszczęście goni drugie – westchnął hrabia Filip. – To komtur pewnie też na pielgrzymce, i jak go znam, na bosaka idzie. Aslak i Edek ani chybi podążyli za nim, Edzio z okrzykiem: „I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu/iść...”
– Dokładnie tak było – potwierdził Richard. – Wyobraź sobie, nawet biskup Roland się z nimi wybrał.
– Cooo??? – zdziwił się hrabia. – W to, że Rolek idzie na piechotę do Częstochowy, to już nie uwierzę.
– Pieszo nie idzie. Pojechał na bestii, uznał, że wystarczy, jak ona będzie szła na piechotę. Ale przyrzekał wszem i wobec, że żadnych apokaliptycznych kawałów nie będzie robił. I wyjątkowo mu wierzę. Też chyba myśli, że starczy tego, co się bez jego udziału na świecie wyrabia.
– Rolkowi wierzyć to tak, jakby wierzyć oficjalnym komunikatom – prychnął hrabia Filip. – Jeżeli się w kulminacyjnym momencie uroczystości na Jasnej Górze jakaś apokalipsa zrobi, to nie mówcie, że nie ostrzegałem. A wy czemu obaj w pełnej zbroi? Nie gorąco wam?
– Gorąco, ale trzeba się przyzwyczajać. Lecimy do Anglii postraszyć tych chuliganów. Ojczyzna w potrzebie.
– Ja nie chcę w złą godzinę powiedzieć – odezwał się pan Staszek – ale jak pan Rysiek z panem Ianem za coś się zabierają we dwóch, bez udziału osób trzecich, to zwykle z tego się robi gorsza zadyma niż ta w Anglii.
– Racja – Bazil podniósł wzrok znad laptopa. – Przeczytajcie sobie – podsunął komputer przyjaciołom. - Ten biedak, co go sam Szef od paru dni przesłuchuje, też podjął decyzję bez udziału osób trzecich i takie nieszczęście wynikło. Ciekawe, co Szef w jego sprawie zdecyduje. Nie obiło ci się coś o uszy, Filip?
– Nie, sprawa ściśle tajna, ktoby u samego Szefa podsłuchiwał? – odparł z godnością hrabia. – Ale jedno wiem na pewno, od Piotrka. Osób trzecich nie było, ale mogły być drugie.

Przyjaciele ze zrozumieniem pokiwali głowami.

– Więc jeszcze raz panom dobrze radzę, niech panowie bez osoby trzeciej się do tej Anglii nie pchają – upierał się pan Staszek. – Bo pójdą panowie na dywanik może nie u Szefa, ale na pewno u archanioła.
– Będzie osoba trzecia – zadeklarował porucznik Jean. – I czwarta też, prawda, Bazil? Anglicy kiedyś co prawda byli naszymi wrogami, ale Ian i Richard to nasi kumple od prawie dwustu lat. Trzeba ich wspomóc w potrzebie. Osiodłać konie!
– Rozkaz! – zasalutował Bazil i dodał mniej służbiście: Jeaneczku, będzie wolno bić Murzynów?
– Z udziałem osoby trzeciej będzie wolno – stwierdził zdecydowanie porucznik.

Czwórka wojowników opuściła tawernę z bojowym okrzykiem i, jak zwykle w chwilach szczególnego entuzjazmu, przez okno, przewracając doniczki z pelargoniami.

– Mnie tu nie było i o niczym nie wiem – zastrzegł się hrabia Filip, usadowił się w najodleglejszym kącie i włączył telewizor.


Poglądy Bazila na kwestie etniczne można odczytać z http://nordponte.blogspot.com/2011/05/odcinek-17-tajemnica-nobla.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz